Candelaria to dzielnica w Bogocie . Kolonialna architektura, dużo młodych ludzi, gdyż jest to co najmniej jeden Uniwersytet. Sporo tanich hosteli i knajp. Z rana wpadł do hostelu kolega Agnieszki,która dołączyła do mnie na pare tygodni. Marek mieszka w Bogocie od jakiegoś czasu ze swym kolumbijskim mężem. Obaj są bardzo fajni i wczoraj odebrali Agnieszkę z lotniska. Dziś czas na mały rekonesans i sprawy praktyczne typu wymiana pieniędzy i bilety na podróż dalej. Po poludniu Marek nas opuścił i wpadła Ula, żeby robić za naszego przewodnika. Zaprowadziła nas do najstarszego kościoła w Bogocie mieszczącego się w klasztorze na przeciwko domu prezydenta. Ulica przy, której się mieści, strzeżona była przez panów w mundurach i z karabinami. Groźnie wyglądali a my czułyśmy się jak terrorystki , które maja niecne zamiary wobec głowy kolumbijskiego państwa. Kościół był niesamowity, pelen obrazów, z tylu były małe cele dla zakonnic i wystawa portretów pośmiertnych zakonnic w wiankach na głowach. Następnie Ula zabrała nas do knajpy wegetariańskiej prowadzonej przez Krisznowców. Dużo ich w calej Ameryce Południowej. Są też eco farmy prowadzone przez nich na których można pomieszać i popracować płacąc tylko ok.12$ dziennie za 3 posiłki, nocleg i zajęcia jogi. Zakupiłam tez kartę do telefonu , głównie po to żeby miec internet . Karta Tigo, Nie polecam. Moj telefon okazał się nie kompatybilny, ale pani sprzedająca ta kartę tego nie zauważyła. Po za tym ta siec nie ma zasięgu w wielu miejscach na prowincji. Najlepiej kupować Claro. Potem Ula zaprowadziła nas na bazar , gdzie również sa sklepiki szamańskie, Chciała mnie poznać ze swoim szamanem, który kiedyś bardzo jej pomógł i przyjaźnią się do dzis. Szamani w Kolumbii stosują tak zwane medycyny do leczenia dolegliwości fizycznych jak i też duchowych. Dziś w nocy jadę autobusem do malej miejscowości na pod ekwadorska granica gdzie mieszkają rdzenne plemiona i jest dużo szamanów, zwanych tu Taitami. Agnieszka ma malo czasu wiec chce zaliczyć bardziej turystyczne miejsc i jedzie do zony cafetery. Mamy się spotkać za pare dni w Medellin i dalej jeździć razem. Ledwo zdążyłam na swój autobus. Uścisnęłyśmy się na pożegnanie i wyruszyłam w swoja podróż do Mokoa.