Jest pięknie. Czekamy na Taite Floro, który będzie w nocy prowadził ceremonie.Jesteśmy na wsi w rajskiej dolinie otoczonej górami. Gdzie niegdzie po miedzy chmurami widac tak rozgwieżdżone niebo, że aż trudno w to uwierzyć. A na dole świecą robaczki świętojańskie i grzechoczą cykady.
Jechałam autobusem ze 13 godzin. Kiedy się obudziłam autobus jechał takimi serpentynami , że w końcu puściłam pawia do umywalki w kiblu. Tutejsze autobusy na szczęści maja toalety. A za oknem rozciągał się bajowy krajobraz. Gory i doliny porośnięte bujną, soczysto zielona roślinnością. Niesamowite mgły snujące się pomiędzy górami, dramatyczne chmury na niebie. W Mokoa dołączyłam do polskiej grupy , która od koca stycznia juz podróżuje po Kolumbii. Spędzę z nimi kolejnych pare dni w sibundoy.W Mokoa zjedliśmy razem obiad i odwiedziliśmy lokalny market , gdzie obok stoisk barwnych z jedzeniem bylo pare sklepików szamańskich. Następnie te się w wynajętego busa i wyruszyliśmy w kolej a pelna serpentyn drogę. W Sibundoy zakupiliśmy prowiant i udaliśmy się do wioski naszego szamana, pare kilometrów od Sibundoy. Przybył Taita. Zaraz się zacznie.