Poszliśmy na wycieczkę do wioski Guane położonej w dolinie ok dwie godziny pieszo od Barichary. Spacer był fajny. Camino Real , którym szliśmy wydaje się być drogą krzyżową, bo na kamieniach zaznaczone były kolejne stacje. Widoki były malownicze, słońce mocno przypiekało. Ale nie za bardzo można było robić przystanki, gdyż wszędzie było pełno mrówek i od razu na nas wchodziły. Najgorsze były skrzydlate, o długości prawie dwóch centymetrów. To chyba te giganty o wielkich tyłkach, które są okolicznym przysmakiem. Sama wioska nie jest niczym nadzwyczajnum. Rynek z białymi domkami i kościół z pomarańczowej cegły sa miniaturka Barichary. Po za tym nie bylo cappuccino ;(
W dolinie musiało kiedyś być morze , gdyż głównymi pamiątkami jakie tu można zakupić są skamieniałości.
Wioska zawdzięcza swoją nazwę indianom, którzy tu kiedyś żyli , ale niestety zostali eksterminowani. Ponoć jakieś artefakty znajdują się w małym muzeum na rynku , ale wydaje mi się , że było zamknięte. W końcu mamy niedzielę. Po poludniu znowu była burza ze grzmotami i ulewnym deszczem.
Do Barichary wróciliśmy autobusem i jak zwykle wpadliśmy do naszej ulubionej cukierni.