Ponoć jest to najspokojniejszy dzień w tygodniu. Miastowicze po odespaniu imprezowego weekendu wracają do swych domów. Miejscowi nie śpieszą sie ze sprzątaniem. Wolą oglądać mecze w tv. Większość sklepów i knajp jest pozamykana. W alei koktajlowej jest otwarte tylko jedno stoisko. Normalnie jest ich co najmniej dwadzieścia. Wracając z plaży zamawówiłam tam fresacoladę (truskawki, kokos,rum i dużo lodu). Wczoraj próbowałam marakujadę (marakuja, kokos i rum), mohito truskawkowe i pinakoladę w wersji bardziej mlecznej niż ananasowej ale też pysznej. Dałam sie wkręcić w tyle drinków, gdyż była promocja w knajpie gdzie czekałam na koncert. Żeby zneutralizować nadmiar alkoholu poszłam potańczyć w innym miejscu z zespołem grającym latynoskie i anglosaskie przeboje. Nie zapomniane przeżycie. Na koniec posłuchałam kolejnego zespołu grającego na ulicy muzę elektroniczną. Super. Koło 2.30 wróciłam do hostelu. Montañita bawiła się do rana.