Geoblog.pl    bezetka    Podróże    Tajlandia i Birma    ostatni dzien w Birmie
Zwiń mapę
2010
18
lut

ostatni dzien w Birmie

 
Birma
Birma, Yangon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10320 km
 
Do Yangon dojechalismy jeszcze przed switem. Taksowkarze proponowali dowiezienie do centrum za +/- 3000K ale ja na niskim budzecie wierzylam , ze musi byc jakis tanszy lokalny transport. razem z druga podrozniczka z europy postanowilysmy zaczekac az zaczna jezdzic miejskie autobusy. Umilalysmy sobie czas rozmowami o naszych podrozach. Ona ma zamiar podrozowac po Azji 8 miesiecy. W Yangonie zatrzymuje sie u kolezanki z Malezji, ktora tu uczy angielskiego. Ja chcialam wrocic do mojego taniego (3dolarowego) hostelu.
Jazda komunikacja miejska byla hardcorowa, choc bardzo tania. Najpier jeden zatloczony autobus ( bilet 100K). Potem przesiadka. Jechalysmy dosc dlugo ( ten Rangon to duze miasto). Zrobilo sie bardzo goraco. Drugi autobus byl pelen mlodych mniszek w pieknych rozowych strojach , ktore jechaly na miasto szukac pozywienia. To taki tradycyjny buddyjski zwyczaj. Umozliwia swieckim buddystom gromadzenie dobrej karmy poprzez wspieranie tych , ktorzy wyrzekli sie przywiazania.
Pan, ktory nas zaprowadzil do drugiego autobusy powiedzial ,ze nie musimy kupowac biletu. On juz za nas zaplacil.
Pan pracujacy w hostelu przywital mnie jak stara znajoma i spytal czy chce ten sam pokoj. Sptal tylko czy pamietam date swojego pobytu i nie musialam niczego wypelniac. sam sobie przepisal. Nastepnie zorganizowal mi wspolna podroz na lotnisko nastepnego ranka z para francuzow. Dzieki czemu zamiast placic sama 5000K, podzielilam koszty z nimi. Reszte moglam przepic. ( nie zartuje , kupilam sobie piwo, wode i mleko sojowe).
Francuzi natomiast poratowali mnie odsprzedajac 10$, gdzyz jakos przeoczylam fakt , ze opuszczajac kraj na lotnisku nalezy wniesc takowa oplate. Nie da sie zaplacic karta. Slyszalam, ze w calej Birmie jest tylko jeden bankomat i do tego nie zawsze dziala.
Ostatni dzien spedzilam na wluczeniu sie po bazarach. Na koniec chcialam wydac reszte pieniedzy na internecie ale pan powiedzial , ze dzis internet nie dziala w calym miescie. Uwierzylam mu na slowo. Generalnie internet w Birmie jest kaprysny. Jesli juz chodzi to zazwyczaj powoli. Niektore strony sie wogole nie otwieraja. Mialam klopoty z yahoo i geoblogiem. Facebook chodzil zazwyczaj ale czesciowo (nie wszystko sie otwieralo). Czasami dalo sie porozmawiac na skypie.
Moj budzet byl malutki ale udalo mi sie zmiescic. A mianowicie 300$ na 24 dni ( w tym owa oplata lotniskowa i bardzo male zakupy). Nocowalam w najtanszych hostelach (3-5$, choc raz nie mialam wyjscia i w Pakoku musialam wydac 10). Zazwyczaj wybieralam najtanszy transport i stolowalam sie na ulicach i bazarach. Po za tym kupowalam awokado i owoce targujac sie oczywiscie. Targowac sie trzeba, choc chyba nie wszyscy zawyzaja ceny. Zalezy gdzie. Czasem stawiano mi obiad lub dostawalam w prezencie banany. Z czystej goscinnosci. Herbata chinska w lokalnych knajpach jest za darmo. Pozwalano mi sie napic nawet jesli nie zamawialam jedzenia. Poniewaz jestem uzalezniona od kawy kupilam sobie rozpuszczlna i robilam sama . Kawa w Birmie ta tania zawiera sladowe ilosci kofeiny , natomiest duzo cukru. Mozna kupic gdzie niegdzie prawdziwa pyszna kawe ale cena jest europejska.
Podroz po Birmie nie jest tak komfortowa jak po Tajlandii ale jeszcze tu wroce.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bezetka
Bozena Zielinska
zwiedziła 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 283 wpisy283 59 komentarzy59 4648 zdjęć4648 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
27.10.2015 - 12.11.2015
 
 
11.02.2015 - 04.09.2015
 
 
29.01.2011 - 12.04.2011