Agnieszka i Marek wyjechali. Ja postanowiłam zamieszkać na jakiś czas w Casablance i uczyć sie języka hiszpańskiego. Lekcji będzie udzielał mi facet Iwony. Dostałam inny , jednoosobowy pokój. W nocy przyjechała Conchita. Starsza pani ,, okolo 70ki z Barcelony. Chciała lóżko w dormitorium. Rano zabrałam ja na zakupy na bazar. Świetnie się z nia bawiłam. Wiec wieczorem poszłam pokazac jej miasto. Na plaży udzieliłyśmy wywiadu licealistkom przygotowującym material na lekcje angielskiego. Conchita szybko przejęła kontrole nad wywiadem i zaczęła wypytywać dziewczyny o różne lokalne tance. Potem poszłyśmy posłuchać kubańskich piosenek. Kapela co dzień występuje w wąskiej uliczce na przeciwko pizzerni. Pozwolono nam usiąść tylko z piwem pod warunkiem, że jeśli pojawi się ktoś do konsumpcji ustąpimy mu miejsce. Ale długo kapela nie pośpiewała. Pojawiło się dużo policji i jacyś oficjele. Zażądali , żeby zespól gral w środku, bo blokuje ludziom przejście w wąskiej uliczce. (?)