Kwiecień ma już tydzień a ja nadal w Casablance. Przedwczoraj do "konsulatu" Polskiego znowu dotarla polska załoga. Wpadli coś zjeść i opowiadali o swej dziesięcio- miesięcznej podróży do pierwszej w nocy. Dziś sie do nas wprowadzili. Niedługo pojedziemy razem do Nabusimake. Niedługo po raz ostatni pójdę popływać w zatoce . Popatrzę na słońce wpadające do morza Karaibskiego. Spakuję się i ostatni raz zasnę i obudzę się w Casablabce. Dosyć tych upałów, które powodują, że nic nie chce się robić. Dość byczenia się na plaży. Trzeba trochę ponosić plecak,,,,,,
Santa Marta założona w 1525 roku jest najstarszym miastem Kolumbii i najstarszą kolumbijską diecezją rzymskokatolicką. Ani tego nie widać, ani się tego nie czuje. W sumie nie ma tu nic ciekawego do oglądania. Początkowo planowałam to miejsce ominąć. Zajrzałam tylko z powodu Iwony. Zostałam prawie półtora miesiąca i wcale nie jestem w tym odosobniona. Iwona utknęła tu na pięć lat, a Szawi obecny facet przyszedł kiedyś z sąsiedniego hostelu na obiad i został 2 lata. Jest też Michael, weteran amerykański, który tu rezyduje od kilku miesięcy. Większość gości wpada tu jak w czarną dziurę. Ale to juz koniec. 15.04 Casablanka ma być ostatecznie zamknięta. Iwona wraca do Polski.