Dziś pracuje dla nas Nantu. Za 5$ na głowę robi nam czyszczenie roladką za pomaca ziół. Tradycyjna receptura z jego plemienia Ashuar. Głównym składnikiem są liście guayusa. W Omaere popijałam z tych liści herbatkę. Ma dużo kofeiny ale w moim przypadku nie jest w stanie zastąpić kawy. W każdym razie jest to roślina pochodząca z ekwadorskiej części Amazonii i dzieki swym pobudzającym właściwościom uważana za roślinę świętą.
Tradycyjnie ten zabieg robi sie o 4 rano. W jego plemieniu nawet 3 razy w tygodniu. Tez przy okazji załatwiania różnych spraw . Na przykład podczas swatania młodych. Gotuje sie wywar z roślin a potem sie pije do zrzygania. Na prawdę. Trzeba pic szybko, to pomaga puścić pawia. Rdzenni mieszkańcy Amazonii wierzą , że dzieki temu sa zdrowsi. Ja osobiście nie lubię wymiotować i zabieg ten po raz kolejny mi to przypomniał. Ale Chris z żona regularnie czyszczą w ten sposób organizm.
Następnie zostaliśmy nasmarowani przez Nantu węglem drzewny. Nie potrafił wyjaśnić dla czego to również oczyszcza. Po woli świtało. Na koniec udaliśmy się nad rzekę i w jej nurtach zakończyliśmy terapie limpiezy. Niektorzy poszli spać. Mysle, że te zioła spowodowały u mnie spadek ciśnienia. Bylo mi bardzo zimno i bolała mnie glowa.Potem dopadł mnie wilczy głód, wiec z Piotrem zrobiliśmy sobie porządne śniadanie i kawke. Udaliśmy się na wypoczynek ale nie dalo sie zasnąć. Byłam zmęczona prawie cały dzień. Santiago zabrał Anie, Piotra i Julie na kolejna wycieczka. Ja zostałam żeby w spokoju poogarniać różne rzeczy. Znowu była piękna pogoda. Umyłam włosy, zrobiłam pranie. Porządkowałam fotki. Ja sobie poszłam popływać w rzece.