Od paru dni plazuje. Kilka nie znajacych sie na wzajem osob polecilo mi to miejsce , wiec `postanowilam sprawdzic. Strasznie goraco ale po za tym fajnie. Polecam.
Z miejscowosci Pochutla jedzie sie ok pol godz. lokalnym transportem za 10 pesos. Czasem fale sa niebezpieczne. Trzeba uwazac.
Zatrzymalam sie w hotelu Shambala zalozonym wiele lat temu przez pewna wrazliwa amerykanke, ktora w ten sposob pomogla okolicznej ludnosci odbic sie od biedy. Dla sierot zalozyla sierociniec , w ktorym westmani procowali jako wolentariusze uczac dzieci swych , czyli tak zwanych obcych jezykow. Po jakims czasie wszystkie dzieci z wioski chcialy byc sierotami , bo takie fajne warunki byly w sierocincu. Dzis Zipolite zyje dzieki turystom. Na pewno tez troszeczke z rybolustwa. Po za tym w/g mojego znajomego , ktory pracuje w Shambali, Zipolite jest jak Jamajka-wszyscy mieszkancy pala "mota" ( babcia z wnuczkiem, ciotka z wojkiem , turystka z kelnerem itd). W Shambali mozna wynajac domek kampingowy ( cabania) , ktory jest apartamentem z kuchnia i lazienka albo zamieszkac w dormitorium za 100 pesos za noc. W gorna knajpa jest knajpa wegetarianska, calkiem dobra i nie droga. Piwko lub innego drinka mozna wypic w knajpie na plazy. Na Sylwestra zjezdzaja sie do Shambali ludzie z calego swiata , zeby wspolnie przywitac nowy rok. W miejscu do medytacji , na magicznej gorze, budowane jest ogromne ognisko.