hey!
Dzis mialam okazje doswiadczyc Birmanskich ograniczen. Wymyslilam sobie nietypowa trase, bo mam czas i nie musz zasuwac jak bogaci turysci klimatyzowanym autobusem z Mandalay do Bagan . Chcialam zobaczyc troche countruside i normalnych ludzi. Wczoraj bylo swiatnie. Podrozowalam lokalnym autobusem z Mandalay do Monywa ( w lokalnym jezyku wymawia se to zupelnie inaczej, co nastreczyla mi mnostwa problemow przy znajdowaniu odpowiedniego autobusu) za 1700 kyats i po 3 godzinach bylam na miejscu. Rowerowa "treesha" przejechalam przez pol miasta do najtanszego hotelu w/g Lonely Planet ( nazwa nie do zapamietania). Znowu czulam sie jak gwiazda filmowa. Ludzie na ulicy usmiechal sie do mnie, machai a czasem wolali "hello". Zostawilam lecach w pokoju hotelowym i poszlam na tak zwane miasto. Hotel niby za 6$ ze sniadaniem. Ja mam powyzej tych sniadan, bo to zawsze jajko z bialym tostem i marna kawa. Wytargowalam sie wiec na 5 $bez sniadania . Obok hotelu stoi cudna swiatynia z wielkim budda i kilkoma stupami. Kiedy juz sie nazwiedzalam i wyszlam ze swiatynii, mlody czlowiek na motorze zaprosil mnie na herbate (he, he - herbate tu daja za darmo w kazdej jadlodajni). Na co ja mu powiedzialam , ze wybieram sie na ogladanie zachodu slonca nad rzeka.
Pojechalismy na jego motorze. Jak juz sie napatrzylam , koles zaproponowal odwiedzenie nocnego marketu gdzie mozna cos zjesc.
Wreszcie bylam w towarzystwie kogos , kto mogl mi powiedzial co i jak z tym birmanskim jedzeniem. Poprobowalam roznosci wegetarianskich smazonych w glebokim oleju, tofu, baklazan itd. Calkiem dobre, ale jednak strasznie tluste. Na koniec okazalo sie , ze koles probuje znalezdz klijeta na ogladanie lokalnych atrakcji. Ale sie zawiodl , bo ja oszczedzam i mi wystarczy miejscowa swiatynian i cisza malego miasteczka. Moze nastepnym razem. W okolicy mozna zobaczyc ogromnego stojacego Budde ( widzialam go w oddali jadac autobusem, wstep 3 $) oraz mnostwo psagow buddyjski w jaskiniach. Generalnie w Birmie oglada sie posagi buddy i stupy na okraglo i w ogromnych ilosciach. Zaczynam miec podejscie , ze kolejny budda lub stupa nie robi wielkiej roznicy. Wiec jesli mam za to zaplacic kilaka dolarow to dziekuje. Wkrotce jade do Pagan , gdzie bedzie tysiace stup i buddow. Nastepnego dnia rano wybralam sie do Pakkoku. Na miejscu okazalo sie , ze najtanszy hotel , polozony w strasznie fajnym miejscu starcil licencje. Wlascicielka wlasnie prowadzila lekcje angielskiego i poprosila mnie o konwersacje z uczennicami. Potem poczestowala nas birmanskimi smazonymi w glebokim tluszczu przysmakami i kawa. Nastepnie jeje maz zaprowadzila mnie do hostelu . ktory moze goscic obcokrajowcow. Oblesny pokoj za 8! Gdyby sie zgodzili za 6$ zostalabym. Ale sie nie zgodzili. Poszlismy wiec do drozszego Pakkoku Hotel. Tam powiedzieli , ze pokoj kosztuje 20$. Spytalam wiec czy moge posiedziec do rana w hallu, bo moj dzienny budzet wynosi 10$. cHYBA TO ICH PRZERAZILO. Stwierdzilam wiec , ze posiedze moze w jakiejs knajpie do rana, ale moze zostawie u nich plecak i wroce po niego o 4.00 rano . O 5.30 ponoc jest pierwszy prom na druga strone rzeki n, gdzie sie wybieram.
Wstepnie sie ucieszyli , ale gdy sobie poszlam , po jakim czasie dogonil mnie pracownik hotelu na motorze i powiedzial , ze zgodzono sie na 10$ . To miescilo sie w moich mozliwosciach , tym bardziej , ze pokoje na pewno maja fajne.
Gdyby sie nie zgodzili gotowa bylam siedziec nawet pod hotele. Tutaj maja jazde na punkcie bezpeczenstwa turystow. ale z drugiej strony za duzo chca od turystow wycisnac. No i kazdy hote musi raportowac kazdego obcokrajkowca. Wiec peacownik hotelu wyciagnal mnie z kafejki internetowej , zebym sie zajerestrowala z paszporetm na recepcji. Zrobili nawt ksero mijej strony ze zdjeciem i z wiza!.