Postanowilam dzis odwiedzic muzeum plemion gorskich. Nie bylo to latwe. Po pierwsze jest daleko od starowki, na ktorej mieszkam. Po drugie nikt nie wiedzial , gdzie to jest. Wsiadlam do czegos w rodzaju autobusu , ale koles wysadzil mnie za daleko. Musialam sie wracac. Zatrzymalam bus w przeciwna strone ale wysiadlam za wczesnie. Pytalam wiele osob o droge ale nikt nie wiedzial gdzie to jest. Istnieje tez niebezpieczenstwo , ze powiedza zle , zeby sie nie przyznac , ze nie wiedza. Do tego nie spotkalam nikogo kto by rozumial w pelni angielski. Wreszcie trafilam na odpowiednia droge , ale bylo jeszcze daleko i goraco. Zlapalam wiec stopa i cztery urocze mlode Tajki wywiedzialy sie gdzie , co i jak i zawiozly mnie pod same drzwi muzeum. Nastepnie okazalo sie , ze muzeum w zasadzie jest dzisiaj nie czynne. bo to przeciez weekand. Ale akurat mieli jakas grupe edukacyjna wiec moglam wejsc. Plemiona gorskie sa w zasadzie nomadami. Przywedrowaly z Tybetu, Chin, Birmy, Kambodzy i Laosu. Maja piekne stroje. Kazde plemie ma wlasny jezyk, zwyczaje i wierzenia. Zajmuja sie uprawami roznych roslin, miedzy innymi opium. W muzeum bylo jedno pietro poswiecone informacji w jaki sposob rodzina krolewska pomaga tym plemionom.
Agencje turystyczne organizuja trekingi do roznych wiosek. Jeszcze nie badalam sprawy i nie wiem czy sie wybiore. Ale jestem goraca fanka ich pieknych strojow.