Jestem w Kanyakumari - na końcu świata, gdzie wody zatoki Bengalskiej mieszają się z wodami morza Arabskiego i Oceanem Indyjskim. Spotkani w Trivandrum Polacy tak mi poradzili , zamiast kolejnej plaży. A Polaków spotkałam w taki sposób, że weszłam do knajpy na śniadanie i tam usłyszałam swoje imię. Nie myliłam się , to wolał mnie znajomy Hindus, poznany na Goa. Jest tancerzem i od 10 lat mieszka w Londynie i jeździ po całym świecie z teatrem baletowym. Był tez w Warszawie. W Kanyakumari miało być mistycznie ale nie za bardzo było.