Okropnie zmarzłam w pociągu. Założyłam na siebie wszystko co mogłam ale nie miałam za wiele. Na tej trasie o tej porze roku przydałby się koc albo śpiwór. Pociąg nie chciał się za bardzo spóźnić więc dojechałam o 5.30 do Gai. Poszłam dospał jak zwykle w poczekalni dla kobiet 1 klasy. Przyjemne, czyste pomieszczenie. Podłączyłam komórkę do kontaktu ( to jest fantastyczne w Indiach, ze w poczekalniach i pociągach można lądować tel.komórkowe) a siebie do słuchawek, założyłam chustkę na oczy i w takim odizolowaniu od świata zewnętrznego relaksowałam się jeszcze ze 2 godziny. Kiedy się obudziłam w poczekalni siedział Tybetańczyk z Finka. zaczęliśmy rozmawiać. Powiedzieli m, że Karmapa był w Bodygai i właśnie jedzie do Sarnath, gdzie zatrzyma sie na miesiąc. Ze Dalai Lama będzie udzielał nauk w Daramsali 14-15 i 19 marca. Ukazało się też że Tybetańczyk daje prywatne lekcje malowania tanek w Daramsali i jak tam wszyscy się zjedziemy w połowie marca mogę zostać jego uczennica. Jest to moje wieloletnie marzenie. Następnie Tashi ( Tybetanczyk) pomógł mi załatwić transport do Bodygai. Czyli wspólna riksza, do której wchodzi do 8 osób wiec oplata jest niewielka. Zaplacilam 30 rupi , pewnie więcej niż lokalsi ale jest to dobra cena za ok. pół godzinną podroż. Riksze stoją po lewej stronie stacji,gdy się stoi tyłem do poczekalni a przodem do torów.
W Bodygai spotkałam mnicha z Butanu, który pomógł mi znalezdz tani pokój i jeszcze zrobił mi masaż jak mu powiedziałam, że spędziłam w pociagu 3 noce. Kiedy już się ogarnęłam, poszłam do Mahabody stupy, która stoi w miejscu oświecenia Buddy. Mnich poradził mi żebym nie szła tam z pustymi rękoma. Zakupiłam kwiaty. W zamian dostałam cudowny czas. Zjeżdżają się tu buddyści i nie buddyści z całego świata i na terenie kompleksu świątynnego modlą się i medytują . Jest wspaniała atmosfera.