O świcie dojechałam do Delhi. Autobusem z Dharamsali za 575 Rs. Nawet miał rozkładane siedzenia i do tego miałam do dyspozycji dwa. Full wypas. Znalazłam na Pahargandżu obdrapany pokój z łazienka za 200 Rs i przez pierwsze godziny prałam siebie i cześć ubrań , w których mam zamiar występować przez 4 dni pobytu w Delhi. W McLeod Ganj było ostaniu strasznie zimno. W kranie była zimna woda i do tego był zakaz prania w hotelu. Ostatnio się wiec kapałam w niedziele u koleżanki. Jak już doszłam do siebie, założyłam jedyna czysta letnia sukienkę i wyszłam na miasto coś zjeść i się rozejrzeć. Sukienka jest obcisła , czerwona , na ramiączka, z dekoltem i do kolan. To był bla. Delhi to nie Warszawa. Hindusi gapili się obrzydliwie, a co niektórzy mówili , ze ładną sukienkę. Nawet żebraczka powiedziała , ze ładnie wyglądam wiec powinnam jej dać na mleko dla dziecka. Najgorsze jest to , ze uprałam inne letnie sukienki. Powinnam wrócić do pokoju i uprać spodnie i jakaś bluzkę bez dekoltu.
Ciesze się , ze jeszcze 3 dni spędzę w letnim klimacie. I mam nadzieje , ze w Polsce będzie już prawdziwa wiosna.