Rano po raz ostatni odwiedziłam świątynię Dalai Lamy. Wypiłam ostatni raz czaj z kolegą Tybetańczykiem, który maluje tanki i statuetki buddy. Wpadłam do wioski Jagibara, żeby oddać cieple rzeczy koleżance. Po 12.00 opuściłam hotelowy pokój w Asioka GH i zapaliłam ostatniego papierosa z sąsiadami na tarasie. Wymieniliśmy się emailami. Po drodze do dżipa w kierunku Dharamsali zrobiłam ostatnie zakupy. Tybetańskie zioła, naklejki i tybetańskie bułki. W Daharmasali zakupiłam bilet na nocny autobus do Delhi i pojechałam na wycieczkę do Norbulinki. Jest to Tybetański Uniwersytet Sztuki. Przepiękne miejsce zaprojektowane przez japońskiego architekta. Zostałam oprowadzona po wydziałach przez specjalnego przewodnika. Udało mi się zdążyć na zachód słońca w Dharamsali na dworcu autobusowym. O 19tej z minutami autobus wywiózł mnie z tego zaczarowanego miejsca.