wyspy Rozancowe i powrot do Cartageny

Wczoraj realizowałyśmy projekt opalanie i skutecznie się poparzyłyśmy. Do tego skaleczyłam sobie stopę o ukryty w piasku kamień. W nocy łaziła po mnie jaszczurka i rano okazało się, że zjadła Agnieszce pól pomidora. Do tego na Playa Blanca nie ma słodkiej wody. Przywożą ją łódkami i generalnie jest problem z myciem. Ponieważ wszystko dowozi się łodziami , ceny jedzenia sa wysokie. Ale wcale nie narzekam. Dziś w południe wskoczyłyśmy do łodzi i popłynęłyśmy na wycieczkę na wyspy Różańcowe. Tam wzięłam udział w pływaniu z rurka na rafie a Agnieszka zaczekała na jednej z wysp .Dla mnie to bylo fajne przypomnienie, choć rafa wygląda na martwą, ale pływa troche ryb ,,, Agnieszka nie była zadowolona. Na wyspie na, której czekała , można bylo za pieniadze wejść do oceanarium ale po za tym nie bylo nic ciekawego do roboty ani miejsca do spacerowania. Wyspy Różańcowe są generalnie maleńkie. Najmniejsze mogły zmieścić tylko jeden domek. Teraz jest pora sucha więc roślinność wygląda skromnie. Po wycieczce pożegnałyśmy się z Białą Plażą. Senior prowadzący sklepik obiecał, że jak tu wrócę do niego to będzie mnie uczył hiszpańskiego i zabierał na rafę koralową. A potem chętnie pojedzie do Polski. hehehe. Tą samą łodzią wróciliśmy po obiedzie do Cartageny. Łódź tak szybko pruła przez fale , że po bokach tworzyły się ściany wody.

Zdjęcia (24)

Komentarze (0)