Przyjechałam wczoraj wieczorem. Jedzie się 3 g z Guayaquil. Spod autobusu młoda para zabrała mnie do domu trochę na uboczu. Argentyńczycy wynajęli ten dom i podzielili na większe i mniejsze dormitoria. Na dole jest open space, gdzie można spać na piętrowych lóżkach za max6$. Na górze za 4 osobowe dormy chcą max 10$, ale łatwo schodzą z tej ceny. Zależy ile czasu chce się zostać. Ja jeszcze nie wiem. Wzięłam lóżko na pierwszym piętrze. Na razie jestem sama w pokoju. Spało się dobrze. Jak na wsi. Ptaszki śpiewają za oknem. Po ogrodzie chodzi kaczka. Maja tez psa i małego kotka. Wieczorem poszłam zobaczyć Pueblo. To istna imprezowania. Kilka uliczek na krzyż ale jest masa knajpek z jedzeniem i alkoholem . Mnóstwo stoisk z koktajlami. Lista bardzo długa. Miksują naturalne owoce i kokosy z alkoholem. Cena od 3$. Pycha. Do tego ryczy muzyka w całym miasteczku. Najwyraźniej tam się nie przyjeżdża żeby spać. A dzis zaczyna się weekend. Tak wiec cieszę się, że jestem tu gdzie jestem.