Koreańska koleżanka wyciągnęła mnie dziś na wycieczkę. Cel huśtawka w górach. Pojechałyśmy za dolara autobusem na 1660 m.n.p. do maleńkiej wioseczki gdzie pomysłowy człowiek zbudował dom na drzewie.( Case de arbol). Z domu jest świetny widok na okoliczne góry , wulkany i doliny. Pod warunkiem , że nie zasłaniają ich chmury. Po obu stronach domu są huśtawki. Każdy sobie robi zdjęcie udając że fruwa. My też sobie cyknęłyśmy. Potem Koreanka pognała do autobusu a ja postanowiłam zostać dłużej i zejść na piechotę. Dzień był przepiękny. Nie dana mi była jednak samotność, gdyż zaraz spotkałam brytyjska parę , z którą przez chwile mieszkałam w Ayampe.
Schodziliśmy razem prowadzać mądre rozmowy o podróżowaniu i narkotykach.
Znali fajną ścieżkę z widokiem na Banos, więc miałam okazje pocykać jeszcze więcej zdjęć. Trochę sfatygowałam swoje nóżki, wiec wieczorem udałam się znowu z koleżanka koreańską do gorących źródeł. Można się było ugotować!
Zakładam ze wulkaniczne źródła są korzystne dla mego zdrowia, wiec pomęczyłam się trochę we wrzątku a na koniec popływałam w wodzie lodowatej z wodospadu. Te wszystkie wody oczywiście są w basenach. Wieczór zakończyłyśmy w meksykańskiej knajpie.