Od kilku dni mam sąsiada. Przyjechał na wolontariat dziewiętnastoletni francuz. nazywa sie Antuan i studiuje prawo. Przyleciał tylko na miesiąc i tylko do Omaere. Dostał pokój w domu znajdującym sie głębiej w lesie. Porośnięta algami łazienkę i kuchnię. Nie ma lodówki, gorącej wody i internetu. Za to jest miliard roślin, ptaków i insektów. (właśnie spotkałam patyczaka w kuchni) Po dwóch dniach wymyślił, że jednak może zostanie na wolontariacie tylko 3 tygodnie i tydzien pozwiedza Ekwador. W każdym razie mam towarzystwo do wracania ciemną aleją do Omaere, bo po pracy chodzimy na miasto, żeby miec wifi.