Co dzien rano na plaze kolo molo, rybacy przyplywaja z rybami. Ciezarowkami sa zabierane do najblizszych miast. Wyglada to dosc malowniczo i niestety krwawo. Wieksze ryby sa pozbawiane glow , pletw i wnetrznosci. Miedzy rybami i ludzmi kraza ptaki. Statyeczne pelikany siedza na wodzie lub na lodzi i czekaja. Fregaty fruwaj nerwowo robiac duzo chalasu. Wiodzialam tez gloptaka dreptajacego samotne i rozgladajacego sie za okazja. Podczas markety sa czynne obok tanie jadlodajnie serwujace rozno rodne rybne dania w przystepnych cenach. Ekwadorkim przysmakiem jest ceviche, ryby lub owoce moze marynowane na surowo w soku z cytryny. Dzis zamowilam krewetki. Pycha.