Dziś kultowym tramwajem numer 28 wybraliśmy się na zwiedzanie najstarszej części miasta. Mieszkamy przy pętli co jest świetne, bo tramwaj jest bardzo popularny wśród turystów i po kilku przystankach jest tak pełny, ze konduktor nawet nie zatrzymuje się na przystankach. No chyba , że ktoś chce wysiąść. Bilet należy kupic w kiosku a najlepiej w automacie na stacji metra. W tramwaju jest znacznie drożej.
Pierwsza jazda robi wrażenie. Niektóre uliczki są tak wąskie, że ręką dotknąć muru. Po drodze mijamy atrakcyjne dzielnice i miejsca. Wszystkie ciekawe do pozwiedzania. Czyli kościół Estrela, Parlament , Barrio Alto, Chiado, Baixa, Alfama i Graca. Ja filmowałam przez okno ulice nas fotografowali wszyscy stojący na ulicy.
Wysiedliśmy w dzielnicy Graca i zaczęliśmy włóczęgę od kościoła o tej samej nazwie. Kościół stoi na zboczu wiec z pod niego rozciąga się piękny widok na miasto i rzekę. Widac tez cel naszego dnia zamek zwany tutaj Castelo de Sao Jorge. Idziemy wiec na azymut. W Lizbonie jak najbardziej sprawdza się sentencja, ze cel nie jest ważny lecz droga do niego. Wspaniale sie błąka po uliczkach miasta. Architektura jest wspaniała, widoki i pogoda. Po drodze odwiedziliśmy mniejszy kościółek, nazwy nie pamiętam o pięknie malowanym suficie i z przemiła panią, która bardzo się ekscytowała, ze jesteśmy z Polski.
W końcu dotarliśmy do zamku. Znowu taras widokowy z cudnymi starymi drzewami oliwnymi i lokalnymi sosnami. Wybraliśmy sie na tour z przewodnikiem po wykopalisku archeologicznym i dowiedzieliśmy się, że Lizbona jest najstarszym miastem Europy. Pierwsza osada w miejscu Castelo była juz w epoce żelazo. Po za tym to miejsce zamieszkali Grecy, Rzymianie, Muzułmanie by w końcu na stałe zostało w rękach chrześcijan , dzisiejszych Portugalczyków. Po obejrzeniu zachodu słońca z murów obronnych wybraliśmy się na kolację i następnie tramwajem 28 wróciliśmy do domu