Zakupilam bilet do Pana na shuttle bus , ktory w odroznieniu od chicken busow jedzie bezposrednio nad jezioro Atitlan (8$). Przed odjazdem pozwiedzalam Antiqua i sie zakochalam. Kiedy jeszcze napilam sie kawy , bo zmeczylo mnie lazenie i slonce, to wpadlam w ekstaze. Antiqua ma fantastyczne kolory. Po ulicach chodza sliczne majanki w barwnych tradycyjnych strojach. Na glowach nosza egotyczne pakunki a male dzieci nosza w szalach zawiazanych na supel. Najcudniejszy obrazek jaki widzialam, ale mie mialam odwagi wyciagnac fotoaparatu, to indianka w tradycynym stroju ( oczywiscie ) z koszem truskawek na glowie. A jak to pachmialo!
Bus przyjechal po mnie pod hotel a potem przez godzine zbieral innych (4) pasazerow po miescie telepiac sie po kocich lbach. Jeszcze zatankowal i wreszcie ruszylismy. Dojechalismy przed 17ta do Pana. Poprosilam kierowce , zeby wysadzil mnie przy przystani z panstwowymi ( tanszymi ) lodziami i za 20 Q poplynelam do San Marcos.
Zamieszkalam w hostelu LA PAZ, w dormitorium. W zyciu nie widzialam tak komfortowego dormitorium. W duzej, pietrowej hacie jest 6 lozek ( 3 na dole i 3 na pietrze z balkonem). Mamy living roomu i wspolna lazienka. Kosztuje 40Q za dobe. Caly kompleks kilku chat miesci sie w duzym przepieknym, tropikalnym ogrodzie.
Wlasnie kwitnie kawa i przecudnie pachnie. Pierwszy dzien spedzilam po prostu w tym ogrodzie po kolei podziwiajac i fotografujac kwiaty i rosliny. Wieczorem wszyscy razem z naszej chaty poszlismy na kolacje. Jest jedna amerykanka, angielka, turczynka i norwezka.