Pojechalam z grupka studentow z mojego hostelu. Bylo bardzo milo w ich towarzystwie. W San Juan w kosciele odbywalay sie szamanskie praktyki uzdrawiajace. Modlacy sie saserdoci ( albo curanderos) brzmieli jak mantrujacy mnisi tybetanscy. Tylke ,ze w odroznieniu od nich, latynoscy saserdoci ( po plosku kaplani) poswiecaja zycie kur. Co mialo tez miejsce dzisiejszego dnia w kosciele. W drugiej miejscowosci zostalismy zaproszeni do domu.