Nad ranem dojechalam do wioski w poblizy jeziora Inle ale jeszcze trzeba bylo dojechac taksowka. Zrzucilam sie z para podroznych z USA i za 1500K dojechalismy do Nyaungshwe.
Po drodze trzeba zaplacic jeszcze 3000K za wjazd w te okolice. Mieszkam w Guest Housie Joy (za 4$ ze sniadaniem i lazienka) nad kanalkiem , wiec z balkonu mego hotelu podczas sniadania moge sobie ogladac birmanskie zycie. Spora czesc dnia odpoczywalam po podrozy. Kiedy sie wkoncu wygrzebalam na "miasto" w pierwszej z koli knajpce uslyszalam polska mowe. Powiedzialam "czesc" i w ten sposob poznalam rodzinke z Krakowa. Magda i Lukasz wzieli w podroz po Azji sego 14 miesiecznego synka Olka. Olek wzbudza wszedzie sensacje i bardzo to lubi. Gdziekolwiem magda z Lukaszem sie nie wybiora , dziecko jest porywane przez dziewczeta starsze i mlodsze i oni moga sobie spokojnie zjesc lub odpoczac.