Wczoraj po poludniu przyplynelam na wyspe Omatepe. Jezioro jest najwieksze w Ameryce Centralnej a w czasach prekolumbijskich bylo jeziorem swietym. Wyspa jest slynna z powodu blizniaczych wulkanow . Zatrzymalam sie w Altagracji w hospedache Ortiz poleconym przez znajomych Szwajcarow. Lozko kosztyje 70 kordobas. Myslalam , ze to duzo ale okazalo sie , ze na wyspie to dosc tanio. Ogolnie jest tu wszystko drozsze niz na ladzie, bo wszystko trzeba dowiesc. Mario, wlasciciel, przywital mnie serdecznie i od razu opowiedzial co i gdzie mozna na wyspie robic. Mial konkretne propozycje na 3 dni. Dzien pierwszy spacer na plaze san Domingo i kapiel w Ojo de Agua ( wstep 2$). Chcialem ten spacer odbyc brzegiem jeziora wiec musialam z godzine maszerowac po lydki w blocie. Ludzie mnie ostrzegali. Ale co tam, ja sie blota nie boje. Nawet lubie pod warunkiem , ze nie ma w nim zadnych robali. I nie bylo. Za to wedrowalam przez tropikalny las. Lataly ptaszki i motylki. Potem do woli nachodzilam sie brzegiem jeziora. Tez byly motylki i bardziej wodne ptaszki takie jak czaple, pelikany i jakies tam jeszcze inne. Ludzie prali w jeziorze ubrania albo lowili ryby. Konie i rowery czekaly na brzegu. Jeden z wulkanow w koncu laskawie sie ukazal przyodziany tylko w malutka czapeczke z chmurkli. Drugi niestety nie. Powedrowalam potem do tego oka z wody ( Ojo de Aqua), ktore jest pochodzenia wulkanicznego i ma duzo mikroelementow kozystnych dla wlosow i skory.Woda w jeziorze byla zablocona i bardzo ciepla wiec nie zachecala do kapieli. Natomiast w Ojo de Aqua byla przjzysta, przyjemnie chlodna i z duza iloscia tlenu ( w/g pana sprzedajacego bilety). Sama przyjemnosc. Mozna do tego bylo sobie zamowic obiad lub drinka. Choc jak dla mnie za drogo. Do Altagracji wrocilam autostopem. Dzien byl bardzo udany.